Gigantomania

Senua nigdy nie powtórzyła błędu Orfeusza, ale też nie potrafiła spojrzeć przed siebie. Schodząc samotnie do czeluści piekieł, by wyrwać ukochanego z łap bogini Heli, tkwiła w swym smutku i
Gigantomania - Recenzja "Hellblade II"
Senua nigdy nie powtórzyła błędu Orfeusza, ale też nie potrafiła spojrzeć przed siebie. Schodząc samotnie do czeluści piekieł, by wyrwać ukochanego z łap bogini Heli, tkwiła w swym smutku i tęsknocie tak głęboko, że cała jej katorżnicza wyprawa nabrała wymiaru dalece metaforycznego. Każdy następny krok prowadził Senuę przez kolejne etapy żałoby, od niezgody na zastane aż do akceptacji koniecznej, żeby ostatecznie pogodzić się z nieubłaganym losem. Rozliczona z przeszłością i nareszcie gotowa stawić czoła przyszłości staje u progu drugiej introspektywnej podróży.



I choć wyczekiwany sequel pamiętnego "Hellblade: Senua’s Sacriface" rozpoczyna się jak opowieść zemsty, prędko z tej konwencji rezygnuje. Jest to bowiem opowieść iście terapeutyczna, traktująca o radzeniu sobie z gniewem, o potrzebie przebaczenia, o zrozumieniu racji tych, których zdążyliśmy już przekląć za ich przewiny.



Swoistym lejtmotywem gry jest wybrzmiewające co i rusz pytanie o naturę niegodziwości, jakich się dopuszczamy, a towarzyszy temu hipoteza, że zło nie wywodzi się z czystej, immanentnej nikczemności (bo nikt nie rodzi się potworem), ale z cierpienia, osamotnienia, żalu. Nie ma w tym jednak kreskówkowej naiwności, prostego postrzegania świata. Raczej konstatacja, że wszystkich nas dzieli nieroztropny czyn, samolubna decyzja bądź zwyczajny ludzki błąd od wyrzucenia poza nawias, od zepsucia, od stania się kimś, kogo sami nienawidzimy.



Dlatego też pierwszym sojusznikiem, z którym Senua, chcąc nie chcąc, połączy siły, będzie ten, którego przyjechała zabić – młody wikiński wojownik, łowca niewolników, ciemiężca jej plemienia. Bo krainie tej zagraża niebezpieczeństwo groźniejsze niż banda wywijająca toporami – przerażające olbrzymy, które wylazły z Jotunheimu i domagają się ofiar. Ale to również postacie tragiczne, istoty zrodzone z męki, zabawki w łapach kapryśnego przeznaczenia. Tak jak Senua i jak my wszyscy.



Kamieniste wybrzeża wyspy leżącej gdzieś na styku świata realnego i fantastycznego wyglądają niczym ziemie muśnięte apokaliptycznym paluchem. Ale te połacie jałowej ziemi rozciągające się pod ciemnymi chmurami, przez które z rzadka błyśnie słońce, mroczne, gęste lasy i rozzłoszczone, bezkresne morze wyglądają pięknie w swej surowości. Imponująca robota studia Ninja Theory to nie tyle graficzny fajerwerk, co spójna i konsekwentna wizja, bez efekciarstwa prezentująca możliwości techniczne silnika Unreal Engine 5, absolutna konsolowa ekstraklasa. Tyczy się to zarówno środowisk, jak i samych postaci, które dopracowane są na niespotykanym poziomie szczegółowości, łącznie ze znakomitym motion capture.



Każdy ruch jest niemalże namacalny, zwłaszcza przy pojedynkach, kiedy zamachy mieczem, uniki i bloki czuć do tego stopnia, że aż chce się mocniej naciskać przyciski na padzie. Ale przecież nie mogło być inaczej, bo "Senua’s Saga: Hellblade II" to rzecz bardziej do przeżywania, do głębokiego doświadczania niż do grania per se, i żaden jej element nie wybija z immersji. Eksploracji tu niewiele, odkrywać można jedynie ustne przekazy na temat świata i mitologii, nie ma drzewka umiejętności, nie ma misji do odhaczenia, nie ma też HUD-u. Są jedynie głosy w głowie Senui.



Pełnią one funkcję narratorskie i przewodnickie, ale, choć wojowniczka nauczyła się z nimi żyć, nie oferują wyłącznie podpowiedzi, jak się bić i co zrobić; raczej nieustannie opisują rzeczywistość poprzez pryzmat ciągłego zwątpienia dopadającego bohaterkę, potrafią zagrzać do boju, zbić z tropu, zniechęcić. Gra na słuchawkach wydaje się obowiązkowa, bo inżynierię dźwięku ograno tu modelowo. Tym razem Senua nie wyrusza w głąb siebie samotnie, ma towarzyszy, którzy oferują perspektywę odmienną od jej własnej. I jest jeszcze Ukryty Lud, tajemnicze istoty poddające kobietę ciągłym próbom, ale i odwdzięczające się pomocą.

To z nimi związane są elementy łamigłówkowe, polegające niezmiennie na tym samym: otwarciu chronionych znakami bram, które odemknąć należy, szukając odpowiednich symboli, albo utorowaniu sobie drogi z jednego punktu do drugiego poprzez manipulację elementami świata. Znamy to z poprzedniej gry i zasada pozostała niezmieniona, tyle że teraz możemy niemal dowolnie przenikać między płaszczyznami rzeczywistości, gdzie materialne staje się niematerialne i na odwrót.



Niewiele zmieniła się również mechanika wywijania mieczem, została jedynie oszlifowana i Senua jest bardziej responsywna, ale nadal to powtarzalny schemat unik, blok, cios, przełamywany jedynie atakiem specjalnym, który należy naładować, co jednak nie ujmuje pojedynkom atrakcyjności i ciężaru. Bo choć nadal mamy do czynienia ze starciami jeden na jeden, przeciwnicy są zróżnicowani, a kamera błąka się po polu bitwy, co i rusz pokazując nam, co dzieje się naokoło. Ogółem narracja poprowadzona jest perfekcyjnie, a gra wyreżyserowana bez najmniejszych potknięć. Praktycznie każdy rozdział podróży Senuy jest, mimo swojej stosunkowej kameralności, angażujący niczym epicki blockbuster, zwłaszcza segmenty z olbrzymami.

Powtórzmy: to bardziej angażujące emocjonalnie, interaktywne oświadczenie audio-wizualne niż gra sensu stricto. Rozumiem, jeśli takie podejście nie spotka się z aprobatą części graczy, zwłaszcza że na ukończenie całości wystarczy może nieco ponad sześć godzin, rozgrywka jest liniowa, poziom trudności umiarkowany, a fabuła, choć osiąga moment kulminacyjny, urywa się, sugerując, że dalsza cześć tej historii dopiero przed nami. Cóż, obyśmy tylko na grę domykającą trylogię nie czekali kolejnych siedem długich lat.
1 10
Moja ocena:
8
Krytyk filmowy i tłumacz literatury. Publikuje regularnie tu i tam, w mediach polskich i zagranicznych, a nieregularnie wszędzie indziej. Czyta komiksy, lubi kino akcji i horrory, tłumaczy rzeczy... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones